sobota, 24 maja 2014

Wraca marynarz z rejsu

Jest zima. Marynarz wraca wcześniej z rejsu do domu. W tym samym czasie, gdy żona przyjmuje kochanka. Wypycha go w pośpiechu nagiego na balkon. Przyjmuje serdecznie męża, podaje mu kolację. Mieszkanie na 10 piętrze, na zewnątrz mróz, gość z balkonu nie wytrzymuje i puka w okno. Otwiera mu zdziwiony marynarz:
- Bardzo pana przepraszam, byłem właśnie u sąsiadki na górze, kiedy wrócił jej mąż. Zeskoczyłem na wasz balkon. Czy mógłby mi pan pomóc?
- Panie, my mężczyźni musimy sobie pomagać.
Pożyczył facetowi swoje ubranie, poczęstował kieliszkiem wódki i spokojnie pożegnał. Wieczorem kładąc się do łóżka nagle się zamyślił:
- Maryśka, albo ty jesteś kur*a, albo nam piętro dobudowali.

* * *

Maż na delegacji, u żony kochanek, a tu nagle odgłos klucza w zamku. Babka, niewiele myśląc, mówi:
- Stań na środku, tak jak jesteś - goły, a ja powiem staremu, że taką statuę kupiłam.
Maż wchodzi, rozgląda się, zauważa:
- A to co?!
- No... Taką statuę kupiłam, znajomi też mają, teraz taka moda.
Maż machnął ręka i poszedł spać. Żona też. W środku nocy mąż wstaje, idzie do kuchni, wyciąga chleb, smaruje masłem, kładzie szynkę, serek, ogóreczka. Podchodzi do statuy i wręcza ze słowami:
- Masz, ja tak trzy dni stałem, żeby choć kur*a nakarmiła.

* * *

Ona i on siedzą blisko siebie na kanapie. Dzwoni telefon. Ona odbiera:
- Kto dzwonił?
- Mój mąż.
- O! Co mówił?
- Że spóźni się do domu, bo gra z tobą w brydża...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz